Travelerstateofmind
  • Home
  • Our Story
  • Blog
  • Videos
  • PRESS
  • Travel Memories
    • Aruba
    • Austria
    • The Bahamas
    • Canada
    • Costa Rica
    • Ecuador
    • England
    • France
    • Germany
    • Ireland
    • Italy
    • Jamaica
    • Norway
    • Poland
    • Portugal
    • Spain
    • Sweden
    • United States >
      • California
      • NYC
      • Florida
      • Washington DC
  • Contact
  • Start
  • O Nas
  • Nasz Blog
  • Videos
  • Wspomnienia z Podróży
    • Anglia
    • Arubaa
    • Austriaa
    • Ekwador
    • Francja
    • Hiszpania
    • Irlandia
    • Jamajka
    • Kanada
    • Kostaryka
    • Niemcy
    • Norwegia
    • Polska
    • Portugalia
    • Stany Zjednoczone >
      • Kalifornia
      • Nowy Jork
      • Floryda
      • Waszyngton
    • Szwecja
    • Włochy
    • Wyspy Bahama
  • MEDIA
  • Kontakt
 

Podróże - najpierw odbierają nam mowę, a potem czynią z nas opowiadacza...

Wielka Rafa Koralowa

12/4/2017

0 Comments

 
​Czy podróżowanie dookoła świata może być wykańczające? Mamy dla Was odpowiedż na to pytanie…tak, tak i jeszcze raz tak! Nasza podróż z Hobart do Cairns była istnym koszmarem. Wylot był o godzinie 6 rano i lecieliśmy z Hobart do Melbourne a następnie do Cairns i Wielkiej Rafy Koralowej. Wstaliśmy o 3 rano, wyjechaliśmy z domu o 4 i musieliśmy najpierw oddać wynajęte auto a następnie przejść odprawę. Kiedy poszliśmy wydrukować kartę pokładową i zdać bagaże zostaliśmy poinformowani, że nasz lot do Melbourne został odwołany (lipa # 1) i przebukowano nas na lot do Brisbane…ale dopiero 6 godzin póżniej!!!! (wielka lipa # 2). Na początku myślałam, że to jakiś żart, spałam tylko 3 godziny więc nie do końca zdawałam sobie sprawę ze wszystkiego co się działo, ale kiedy spojrzałam na tablicę lotów i zobaczyłam słowo ODWOŁANY nie miałam już żadnych wątpliwości. Spojrzałam na Ricka i ze łzami w oczch spytałam “Jak my przetrwamy 6 godzin na lotnisku z dwójką małych dzieci i to jeszcze o 5 rano?”. I tu ponownie przekonałam się, jak moje dzieci mogą mnie jeszcze zaskoczyć. I Leo i Mila byli wspaniali, to dzieci stworzone do takich podróży. Ani razu nie zapłakali, nie było żadnych buntów i złych zachowań. Bawili się ze sobą, biegali, wspinali się na walizki, oglądali bajki i robili drobne zakupy w sklepikach na lotnisku. Chociaż było to bardzo 6 długich godzin, nasze dzieci spisały się na medal. Czasami dzieci mają ten szósty zmysł i kiedy wszystko się wali, one zachowują się jak aniołki.

To nie był koniec naszej podróżniczej katastrofy. Dowiedzieliśmy się również, że kiedy dolecimy do Brisbane to musimy odebrać bagaże i ponownie udać się po nowe karty pokładowe, zdać bagaż i przejść kontrolę paszportową. To wszystko musiało być wykonane w przeciągu jednej godziny! W tym momencie to Rick i ja odstawiliśmy bunt trzydziestolatków. Dlaczego nie mogli wysłać naszych bagaży prosto do Cairns? Według linii lotniczych (których nazwy nie będziemy wymieniać), kiedy zabukowali nam nowe loty, były one operowane przez dwie różne linie lotnicze i dlatego musieliśmy w Brisbane ponownie przejść ten cały proces. Rick już nie wytrzymał i zadzwonił do tych linii lotniczych i zaczął się skarżyć. Po godzinie rozmowy telefonicznej wystawili nam karnet na $160, który mogliśmy wykorzystać na jedzenie ( wydaje się to niezła suma ale uwierzcie nam, na lotnisku taka kwota rozchodzi się w sekundy) i kolejne $100, które możemy użyć na przyszłe loty. 

O godzinie 18stej, po 14 godzinach tułania się po lotniskach, w końcu dolecieliśmy do Cairns! Czuliśmy się jakbyśmy byli w siódmym niebie, zwłaszcza kiedy wyszliśmy z lotniska i uderzyła nas fala upalnego powietrza - wydawało się nam jakbyśmy wylądowali na Florydzie i od razu nasza tęsknota za domem poszła w zapomnienie. Nasz domek z AirBnB  od razu przypadł nam do gustu, był całkiem przestrzenny i miał basen. I właśnie tam spędziliśmy następny dzień, relaksując się na leżakach, robiąc pranie, zakupy i przygotowując się na kolejne przygody w tropikalnym stanie Queensland.  
Picture
Idealni podróżnicy
Picture
Zabawa na walizkach
​Cairns to typowe miasto plażowiczów i turystów. Jest tu mnóstwo kawiarenek i restauracji, pełno backpackerów i przyjezdnych z całego świata. Jest tu wspaniała promenada i esplanada z wielkim basenem, i oczywiście mnóstwo łodzi i  jachtów, które mogą cię zabrać do Ósmego Cudu Świata - Wielkiej Rafy Koralowej! Odwiedziliśmy lokalne biuro turystyczne gdzie dowiedzieliśmy się o wszystkich tutejszych atrakcjach. 

Ponieważ obecnie jest tutaj sezon meduz (od listopada do kwietnia), nie można pływać w oceanie chyba że jest to specjalna plaża w kąpieliskiem lub ma się na sobie kombinezon. Udaliśmy się na dwie lokalne plaże - Palm Cove i Trinity. Obydwie plaże było bardzo ładne, bardzo długie i wąskie, otoczone górami i lasem deszczowym. Na plaży Palm Cove ratownicy wystawili informację o krokodylach słonowodnych, które niedawno widziano wychodzące z oceanu, jaja jakieś! Lubimy ryzyko ale nie mieliśmy zamiaru wchodzić w drogę tym krokodylom. Tak więc zabraliśmy dzieci na lagunę wodną w Cairns, która znajdowała się tuż nad samym oceanem. Leo i Mila pokochali to miejsce, kapali się tam pół dnia, ganiali i fiksowali, a Rick i ja relaksowaliśmy się na kocu. W USA tego dnia było Święto Dziękczynienia i trochę ciężko było nam poczuć klimat tego święta. Nigdzie nie mogliśmy znależć indyka i w końcu kupiliśmy łososia, przygotowaliśmy ryż i inne przystawki i to była nasza świąteczna kolacja…
Picture
Esplanada w Cairns
Picture
Szalona Milcia
Picture
Dwie małe rybki
Picture
Plaża Palm Cove
Picture
Plaża Trinity
Picture
Leo w swoim żywiole :)
Picture
Kolacja a okazji Święta Dziękczynienia
Podczas gdy w USA panował szał Black Friday i każdy wariował na punkcie zakupów, my spędziliśmy ten dzień na Wielkiej Rafie Koralowej! Wielka Rafa Koralowa ciągnie się przez 2600 kilometrów i jest to ekosystem składający się z tysiąca raf koralowych, setek różnych wysepek i niezliczonej ilości gatunków wodnych na całym świecie. Postanowiliśmy wybrać się na Frankland Islands - wyspę Normanby. Głównym powodem dla którego zdecydowaliśmy się na tę wyspę był fakt, iż była ona całkowicie bezludna i dzika. O 7 rano przyjechał po nas autobus i przetransportował nas nad rzekę, gdzie przeskoczyliśmy na prom. Stamtąd, płynęliśmy jakieś 45 minut na wyspę. Razem z nami było tylko 20 innych osób, tak więc bardzo mała grupa. Jak tylko wypłynęliśmy z kanału rzecznego i lasu deszczowego, znajdowaliśmy się na Morzu Koralowym a otaczające nas widoki były nieziemskie. Woda miała przepiękny turkusowy kolor i można było zauważyć małe rafy koralowe. Jak tylko zakotwiczyliśmy naszą łódż, skoczyliśmy na przepiękny żółty piasek. Byliśmy jedynymi ludżmi na wyspie, całkiem fajnie - prawda? Liderka wycieczki wytłumaczyła nam rozkład całego dnia i 10 minut póżniej, Leo i ja ubieraliśmy się w nasze wodne kombinezony aby móc iść nurkować. Rick i Mila zostali na plaży i bawili się w piasku. Nie mogłam się doczekać aby zanurkować w tej przepięknej wodzie i zobaczyć co znajduje się na dnie oceanu. Widzieliśmy mnóstwo egzotycznych i kolorowych rybek, prześliczną rafę koralową i żółwie! Był to idealny dzień na nurkowanie ale niestety muszę przyznać, że dusza część rafy została zniszczona przez tak zwane wybielanie. Dowiedzieliśmy się, że większość rafy koralowej zawiera algi - jest to mutualistyczny związek, gdzie jedno nie może żyć bez drugiego (coś w stylu prawdziwej miłości). Koral dostarcza algom chronione środowisko i łączy ich zapotrzebowanie na fotosyntezę. Jeśli temperatura wody wzrośnie, algi znikają, w wyniku czego zabijają rafę koralową czyli tak zwany  proces wybielania (proszę zauważyć, że nie jestem ekspertem w tym temacie i próbuję powtórzyć, to czego się dowiedziałam podczas tej wyprawy). Jednakże, było to jedno z najpiękniejszych doświadczeń. Leo był mega zadowolony kiedy za każdym razem zobaczył rybki i żółwie. To jest dziecko kochające naturę i jego pasję można zauważyć w samych oczach, nawet przez jego małe okularki wodne :) Kiedy skończyliśmy nurkować, przyszła kolej na Ricka. Mila, Leo i ja wskoczyliśmy na łódż podwodną, z której oglądaliśmy rafę koralową natomiast Rick udał się z resztą grupy na nurkowanie. Widoczność z tej łodzi podwodnej była taka sobie, ale udało nam się zobaczyć 3 żółwie, mnóstwo egzotycznych rybek i małże. Po tej atrakcji wszyscy udaliśmy się na ląd wyspy na lunch (lunch był w cenie wycieczki). Kolejną godzinę spędziliśmy na leżakowaniu na plaży, wynajęliśmy paddle board, i bawiliśmy się w piasku z naszymi dziećmi. Nie mogliśmy uwierzyć kolorze wody i spokoju tej wyspy - prawdziwy raj. Był to z pewnością jeden z najbardziej niezapomnianych dni podczas naszej podróży dookoła świata. Cóż mogę powiedzieć, idealny zakup podczas Black Friday!
Picture
Śpiące dzieci w drodze na rafę koralową
Picture
Płynąc w siną dal...
Picture
W poszukiwaniu wyspy!
Picture
W końcu!
Picture
Wysepka Normanby
Picture
Gotowi!
Picture
Pora na Ricka
Picture
W drodze na łódż podwodną
Picture
Rodzinna fotka
Picture
Milcia ładuje baterie :)
​Następnego dnia wybraliśmy się do lasu deszczowego, który jest pełen wodospadów. Pierwszy wodospad, który udało nam się zobaczyć nazywał się Barron i znajdował się jakieś 30 minut od naszego domu, w samym środku lasu deszczowego. Poszliśmy krótką 1 km trasą do punktu widokowego. Północne Queensland właśnie kończy swój okres suszy tak więc intensywność tego wodospadu była trochę słaba, ale można sobie tylko wyobrazić jak tam musi być pięknie podczas deszczowego sezonu. Następną godzinę spędziliśmy jadąc do wodospadów Millaa Millaa - i według Leosia te wodospady zostały stworzone specjalnie dla Mili :) Ten wodospad był przepiękny! Był tam także mały trawnik gdzie można było rozłożyć koc i wykąpać się w lodowatej wodzie. Oczywiście musieliśmy się sami o tym przekonać i całą czwórką wskoczyliśmy do zimnej ale rześkiej wody. Leo i Mila bezustannie biegali dookoła, ślizgali się po błocie (musieliśmy wyrzucić strój kąpielowy Milci bo był niedomycia) i pluskali w wodzie. W pewnym momencie Leo zawołał mnie i powiedział, że widział żółwie i rybki, i mówił, że je karmi. Na początku nie chciałam mu wierzyć, no gdzie on mógł to zobaczyć, przecież woda była strasznie mroczna…no cóż, gdy w końcu poszłam to zobaczyć byłam w szoku. W małym potoku odchodzącym od wodospadów znajdowało się dobr 12-15 żółwi i pełno rybek, i tak, Leo rzucał im swoją kanapkę, hahaha! Po kilku godzinach w Millaa Milla postanowiliśmy się zebrać i jechać zobaczyć więcej. Jak tylko Mila siadła do fotelika od razu zasnęła i w takiej sytuacji pojechaliśmy do domu. W drodze powrotnej odwiedziliśmy jeszcze dwa inne wodospady ale tylko Rick poszedł je zobaczyć. Tego wieczoru nas gospodarz wyprawił swojej żonie przyjęcie urodzinowe i nas zaprosił.. Nie planowaliśmy tam iść, ale jak tylko dojechaliśmy do domu, Leo nalegał aby iść na basen, więc Rick go tam zabrał. Wrócili kilka minut pózniej i powiedzieli mi, że jest tam też i Polka, która chciałaby mnie poznać - i w taki oto sposób wylądowałam na przyjęciu na basenie rozmawiając z przesympatyczną polską dziewczyną i jej mamą, popijając drineczki i śmiejąc się po pachy. Ten świat jest naprawdę bardzo mały. 
Picture
Wodospady Barron
Picture
Mali podróżnicy
Picture
Kąpiel w Millaa Milla!
Picture
Leo i Mila karmią rybki i żółwie
Picture
Zabawy z tatą
Picture
Bryyy zimno!
Picture
Picture
​Następnego ranka udaliśmy się na północ do miasteczka Port Douglas. Trasa do tego miasteczka była wręcz bajeczna - rozciągała się wzdłuż oceanu i przepięknego wybrzeża. Przejeżdżaliśmy również obok miejsca pełnego kangurów, coś niesamowitego. Port Douglass to bardzo wyluzowane miasteczko, pełno tam kawiarenek, barów, butików i superancki niedzielny ryneczek. Pospacerowaliśmy trochę, kupiliśmy sok ze świeżych mango, lody i kilka innych smakołyków. Uwielbiam obserwować Leosia i jego rosnącą niezależność - jego nowe hobby to samodzielne zakupy, haha! Jest z siebie taki dumny kiedy dostaje pieniądze od Ricka i kupi coś samodzielnie…te dzieci dorastają zbyt szybko! Ryneczek kończył się małym placem zabaw i niesamowitym widokiem - olbrzymia polana pełna palm z widokiem na wybrzeże i góry, coś fantastycznego! Resztę dnia spędziliśmy na Czteromilowej Plaży.  Ponownie, jeśli chcieliśmy się kąpać to musieliśmy to robić na specjalnym kąpielisku na plaży. Muszę przyznać, że tutejsze słońce jest o wiele silniejsze niż to na Florydzie - bezustannie smarujemy się kremem z filtrem ale i tak skóra jest zaczerwieniona :(
Picture
Kangury!
Picture
Ryneczek w Port Douglas
Picture
Niedzielny market w Port Dougles
Picture
Now hobby Leo - shopping :)
Picture
Raj!
Picture
Świeży sok z mango
Picture
Mali ludzie w dużym świecie
Picture
Hermany!
Picture
Cztero-milowa Plaża
Nasz ostatni dzień ponownie spędziliśmy na Wielkiej Rafie Koralowej. Zabukowaliśmy całodniową wycieczkę z firmą Reef Magic Cruise - ta wyprawa pozwalała nam na całodzienną przygodę na rafie. Podróż łodzią zajęła dobre 1.5 godziny (60 km od brzegu). Jak już tam dotarliśmy, przeszliśmy  z łodzi na barkę i mieliśmy okazję nurkować przez 5 godzin. Kilka lat temu Rick zrobił sobie certyfikat na profesjonalne i głębokie nurkowanie i miał w końcu szansę to wykorzystać. Po nurkowaniu przyznał, że to było jedno z najlepszych doświadczeń w jego życiu (poślubienie mnie nadal jest numer 1!). Mówił, że jeszcze nigdy nie widział tyle różnorodnych i egzotycznych ryb, plus sama rafa koralowa miała przepiękne kolory. Co lepsze, był on jedynym nurkiem z całej grupy, więc prócz jego i dwóch instruktorów nie było tam nikogo. Podczas kiedy Rick pływał z rekinami, Leo, Mila i ja udaliśmy się na łódż ze szklanym dnem gdzie ponownie widzieliśmy niesamowite ryby, żółwie i rekiny. Leo i Mila byli tak podekscytowani, że za każdym razem kiedy zobaczyli niebieską lub pomarańczową rybkę krzyczeli, że to Dory albo Nemo, słodziaki! Kiedy Rick wrócił ze swojej podwodnej wyprawy, ja poszłam z Leosiem nurkować. Widoki były nieziemskie i naprawdę wydawało się nam, że jesteśmy części bajki “ Finding Nemo”. Ponieważ było tam mnóstwo meduz musieliśmy pływać z kombinezonach. Było już prawie południe i wszyscy zgłodnieliśmy. Załoga naszej wycieczki rozstawiła lunch i zajadaliśmy się przepysznymi krewetkami i innymi smakołykami. Po lunchu ponownie poszłam nurkować, tym razem sama, a Rick i dzieci udali się na karmienie ryb. Rick miał zaplanowane jeszcze jedno nurkowanie z instruktorem, więc ja zabrałam dzieci z powrotem na pokład. To był bardzo intensywny dzień, ale zostanie w naszej pamięci do końca życia. Wielka Rafa Koralowa to istny cud świata i naprawdę trzeba to zobaczyć żeby zrozumieć tutejsze piękno. Aż ciężko mi uwierzyć, że mogliśmy tu przyjechać i doświadczyć tego na własnej skórze. 
Picture
W drodze na rafę koralową
Picture
Leo uczestniczący w małym szkoleniu :)
Picture
Rick chwilę przed nurkowaniem z rekinem
Picture
Podziwiając życie wodne z łodzi
Picture
Hej przygodo!
Picture
W naszym elemencie :)
Picture
Jak ryba w wodzie
Picture
Spotkania pod wodą
Picture
Podwodne życie
Picture
Rekin!
Picture
Żółwik Sam!
Picture
Rafa Koralowa z góry
Picture
Nasza wyprawa
Picture
Coś niesamowitego
Picture
Podwodny raj
Picture
Małża
W drodze powrotnej całą czwórką padliśmy jak zabici. Byliśmy wykończeni i strasznie zmęczeni ale jedocześnie niesamowicie szczęśliwi. Australia nie przestaje zaskakiwać i już zacieramy ręce na kolejne przygody.
0 Comments



Leave a Reply.

    Picture

    O Nas
    Cześć! Jesteśmy czteroosobową rodziną Herman, która podróżuje dookoła świata. Ty również dołącz do naszej przygody. Zapraszamy i witamy na pokładzie!

    Archiwum

    July 2018
    March 2018
    February 2018
    January 2018
    December 2017
    November 2017
    October 2017
    September 2017
    August 2017
    July 2017
    June 2017
    May 2017

    Kategorie

    All

    RSS Feed

Proudly powered by Weebly
  • Home
  • Our Story
  • Blog
  • Videos
  • PRESS
  • Travel Memories
    • Aruba
    • Austria
    • The Bahamas
    • Canada
    • Costa Rica
    • Ecuador
    • England
    • France
    • Germany
    • Ireland
    • Italy
    • Jamaica
    • Norway
    • Poland
    • Portugal
    • Spain
    • Sweden
    • United States >
      • California
      • NYC
      • Florida
      • Washington DC
  • Contact
  • Start
  • O Nas
  • Nasz Blog
  • Videos
  • Wspomnienia z Podróży
    • Anglia
    • Arubaa
    • Austriaa
    • Ekwador
    • Francja
    • Hiszpania
    • Irlandia
    • Jamajka
    • Kanada
    • Kostaryka
    • Niemcy
    • Norwegia
    • Polska
    • Portugalia
    • Stany Zjednoczone >
      • Kalifornia
      • Nowy Jork
      • Floryda
      • Waszyngton
    • Szwecja
    • Włochy
    • Wyspy Bahama
  • MEDIA
  • Kontakt